Vademecum Górskie COTG PTTK
Krygowski Władysław: Władysław KrygowskiZ początkiem roku 2006 (dokładnie w dniu 28 stycznia) minęła setna rocznica urodzin Władysława Krygowskiego – ostatniego romantyka polskich gór, a zarazem, rzec można, ich wielce pozytywistycznego pracownika, wielce zasłużonego dla rozwoju turystyki górskiej i kształtowania jej etosu. Władysław Maria Antoni Krygowski urodził się w 1906 r. w Krakowie. Jego ojciec, Stanisław (1868–1944), był znanym krakowskim adwokatem, a matka, Maria, była z kolei córką także znanego w Krakowie adwokata i działacza społecznego, Wawrzyńca Stycznia (1835–1908). Tę prawniczą tradycję kontynuował również Władysław, który w roku 1928 ukończył prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim i w następnych kilku latach odbył aplikanturę sądową w krakowskim sądzie, oraz aplikanturę adwokacką w kancelarii swego ojca. Po złożeniu w 1936 r. egzaminu w krakowskiej Izbie Adwokackiej został adwokatem i wspólnie z ojcem prowadził kancelarię, zajmując się cywilistyką. W roku następnym poślubił Annę Zofię Czarkowską (1904–1988), matematyczkę, późniejszą wybitną specjalistkę z zakresu dydaktyki matematyki i profesora krakowskiej Wyższej Szkoły Pedagogicznej. Zawodowa działalność prawnicza jednak nie stała się treścią jego życia, pochłonęły go bowiem góry i to im właśnie poświęcił całe swoje długie – do końca aktywne – życie. Syn więc, z natury rzeczy, od najmłodszych lat przesiąkał atmosferą gór i ową specyficzną górską aurą wytwarzaną przez ludzi, dla których kontakt intelektualny i fizyczny z górami jest sposobem na życie i temu podporządkowują oni swoje sprawy rodzinne, zawodowe, czy wreszcie swą działalność społeczną. Władysław Krygowski w sposób twórczy kontynuował działalność swego ojca na wszystkich polach jego aktywności górskiej: także uprawiał turystykę, taternictwo i narciarstwo, też parał się fotografią, zresztą z wybitnymi efektami, wreszcie również – z ogromnym oddaniem i nieporównanie dłużej niż ojciec – działał społecznie w Polskim Towarzystwie Tatrzańskim, potem zaś w Polskim Towarzystwie Turystyczno-Krajoznawczym, nadto z oboma tymi stowarzyszeniami przez długie lata był złączony na niwie zawodowej. W sierpniu 1939 r. został zmobilizowany i jako podporucznik rezerwy odbył kampanię wrześniową z III baonem 12 pp z Wadowic. Po przekroczeniu granicy rumuńskiej został internowany. Gdy władzę w Rumunii objął faszystowski generał Antonescu, żołnierze polscy, przebywający w obozach, zostali przewiezieni – na żądanie Niemców – do Rzeszy i w ten sposób Krygowski, znalazł się w oflagach w Dorsten, a następnie w Dössel, gdzie spędził lata 1941–1945. Uwolniony przez Amerykanów został przez nich zatrudniony jako tłumacz w Bad Wildungen, a potem w Northeim. Dzięki przyjaciołom, którzy przybyli do Northeim z II Korpusem Wojska Polskiego, został przewieziony do Włoch. Tam zaciągnął się do II Korpusu i otrzymał przydział do Kwatery Prasowej, należącej do Oddziału Kultury i Prasy tegoż Korpusu. Po ok. półtora roku wraz z Korpusem przewieziony został do Wielkiej Brytanii, gdzie przebywał początkowo w obozie Poulton Camp koło Chester, a później w Delamere Camp. Nawiązawszy w tym czasie kontakty z rodziną w kraju, zdecydował się na powrót. Powrócił do kraju drogą morską z Glasgow do Gdańska w dniu 31 maja 1947 r. Po powrocie do Polski nawiązał kontakt z dawnymi kolegami z PTT i zdecydował się na podjęcie pracy zawodowej w Polskim Towarzystwie Tatrzańskim, jako zastępca dyrektora Centralnego Biura PTT, którą rozpoczął 15 sierpnia 1947 r. Po fuzji Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego oraz Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego i powstaniu Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego został pracownikiem etatowym nowego Towarzystwa. W PTTK pracował aż do przejścia na emeryturę w dniu 31 sierpnia 1974 r. Swoją działalność społeczną dla gór Krygowski rozpoczął w Sekcji Taternickiej AZS w Krakowie. W latach 1928–1931 był członkiem jej zarządu, w którym pełnił funkcję skarbnika. Dwa lata później, w maju 1933 r., zjazd delegatów PTT powołał go na zastępcę członka Zarządu Głównego PTT. Jeszcze w tymże roku powierzono mu funkcję sekretarza ZG PTT, którą sprawował do 1936 r. Następnie został IV wiceprezesem Towarzystwa (pełnił tę funkcję do 1937 r.), potem zaś I wiceprezesem (1937–1947). W PTTK, oprócz pracy zawodowej, angażował się także w działalność społeczną, pełniąc w Towarzystwie szereg różnych, ważnych funkcji. Do roku 1958 był członkiem Zarządu Głównego (w latach 1956–1958 członkiem prezydium), a w latach 1960–1962 wiceprezesem Zarządu Głównego PTTK. Od roku 1962 do 1972 był sekretarzem Komisji Turystyki Górskiej ZG PTTK, potem krótko jej wiceprzewodniczącym (1972–1973) i – po śmierci Walerego Goetla – przewodniczącym (1973–1974). Przechodząc na emeryturę w 1974 r., ustąpił ze wszystkich dotąd piastowanych funkcji. Na niwie działalności społecznej w turystyce udzielał się również poza PTT i PTTK. Był także członkiem i działaczem PZN, a w latach 1937–1938 członkiem Rady Narciarskiej PZN. Działał też na polu ochrony przyrody jako członek Państwowej Rady Ochrony Przyrody (1937–1938), a po wojnie – przez dwie kadencje – członkiem Rady Pienińskiego Parku Narodowego, w której reprezentował PTTK (1969–1976). Jego prawdziwie ogromne zasługi dla polskiej turystyki górskiej zostały docenione przez turystyczną społeczność. W 1972 roku obdarzony został godnością członka honorowego PTTK, w 1995 zaś godność tę nadało mu nowe PTT. Od 1983 r. był też członkiem honorowym Koła Przewodników Beskidzkich Oddziału Krakowskiego PTTK. Jako działacz społeczny, a także jako pracownik obu wspomnianych Towarzystw dążył do popularyzacji w społeczeństwie polskim turystyki kształcącej charakter i pogłębiającej wartości moralne. „Do tego celu – pisał – droga wiedzie nie przez t u r y s t y k ę u ł a t w i o n ą, nie przez zniżanie gór do mas, lecz odwrotnie, przez podnoszenie ich ku pięknu gór, nie przez schlebianie ich chęci ku łatwiźnie, lecz przez kształcenie w nich pędu do walki, nie przez podsuwanie piękna pod nos, lecz przez wydobycie z człowieka potrzeby wysilenie się o to piękno.” Nie aprobował przemysłu turystycznego, polegającego – jak pisał – „na przesuwaniu z miejsca na miejsce ludzkich ciał”. Zdawał sobie sprawę z tego, że „tak pojęta turystyka ma niewątpliwe znaczenie gospodarcze, ale – słusznie twierdził, iż – zadań kształcenia charakteru, wyrabiania woli, przytomności umysłu, sprawności fizycznej, zamiłowania do piękna ojczystej przyrody nie wypełnia.” Tym swoim ideom pozostał wierny aż do końca. Działając w zmienionych i – powiedzmy sobie szczerze – nie sprzyjających tak pojmowanej turystyce warunkach politycznych, społecznych i gospodarczych, usiłował ocalić przynajmniej imponderabilia. Jeden z jego biografów napisał kiedyś, iż w owej walce Krygowski „doznał więcej porażek niż sukcesów”. Może to i prawda, jeśliby wartość sukcesu mierzyć tylko finalizacją konkretnych zadań czy też rozwiązań organizacyjnych. Jeśli jednak wziąć pod uwagę, że oprócz owych mniej czy więcej udanych organizacyjnych efektów jego działalności Krygowski wychował i pozostawił kilka generacji ludzi gór, postrzegających i czujących je jak on, to – w szerszej, humanistycznej perspektywie – właśnie to jest jego sukcesem największym, przewyższającym wszystkie inne jego pozostałe dokonania. Jedną z najważniejszych dziedzin jego działania w Polskim Towarzystwie Turystyczno-Krajoznawczym było redagowanie „Wierchów”. Jego związki z rocznikiem sięgały czasów przedwojennych, dokładnie zaś roku 1934, kiedy to w Kronice XII tomu pojawiły się, podpisane inicjałami W. K., pochodzące spod jego pióra, notaty rocznicowe poświęcone Mieczysławowi Karłowiczowi, Albertowi I, królowi Belgów, poecie Franciszkowi Nowickiemu, oraz notki sprawozdawcze z sezonów taternickich. Ten autorski „Wierchowy” debiut zapoczątkował jego ścisłą i długoletnią więź z pismem, trwającą właściwie aż do śmierci. Gdy przed wojną dawał do rocznika swoje pierwsze teksty, zapewne nie przypuszczał, że po kilkunastu latach zajmie się ich prowadzeniem, początkowo jako sekretarz redakcji (w latach 1947–1949), później zaś – przez długie ćwierćwiecze (do 1975 r.) – jako redaktor naczelny. Przypadło mu prowadzić rocznik w czasie szczególnie trudnym, charakteryzującym się uciskiem politycznym i panoszeniem się wszechwładnej cenzury. To, że „Wierchy”, periodyk posiadający tradycje przedwojenne, „obce klasowo”, nie utracił ciągłości wydawania i przetrwał owe trudne lata, jest bez wątpienie zasługą Władysława Krygowskiego. „Trzeba było ogromnego zaangażowania ideowego, połączonego ze znakomitą wiedzą o górach i turystyce, by w tym okresie prowadzić »Wierchy« z pożytkiem dla górskiej społeczności” – oceniał Tadeusz Staich w słowie odredakcyjnym, otwierającym 45. tom rocznika, pierwszy, który się ukazał po zrezygnowaniu przez Krygowskiego z redagowania pisma. Prawdziwie ogromną rolę odegrał jako autor monumentalnego przewodnika po Beskidach, w dziejach polskiego piśmiennictwa turystycznego będącego drugim – po pionierskim dziele Kazimierza Sosnowskiego – monograficznym, turystyczno-krajoznawczym opisaniem tych gór na całej ich długości, od Beskidu Śląskiego po Bieszczady. Na tym i na innych jeszcze, rzetelnie pisanych, jego przewodnikach uczyło się topografii, krajobrazu i historii polskich Beskidów co najmniej kilka generacji turystów i krajoznawców. W swej działalności praktycznej i w swej twórczości pisarskiej Krygowski był prawdziwym humanistą. Góry, po których chodził i których uczył innych, widział zawsze właśnie w perspektywie głęboko humanistycznej, w powiązaniu z człowiekiem. Dlatego dystansował się wobec różnych przejawów współczesnej cywilizacji w górach, m. in. wobec potęgującej się tam technicyzacji. Jednak nie izolował się od realiów życia i – choć pesymistycznie zapatrywał się na wiele spraw – przecież jednak umiał łączyć w sobie postawę romantyka z postawą pragmatyka. Uważał bowiem, że:
Uczył i pokazywał, co należy czynić, by przeżywanie gór uczynić duchowo najpełniejszym, by nic nie uronić z ich niepowtarzalnych wartości. Jego filozofia gór – jak już kiedyś pisałem – nie ograniczała się tylko do nich samych, czy tylko do samej turystyki górskiej, zawsze były w niej zawarte ogólnoludzkie przesłania. Władysław Krygowski zmarł 4 kwietnia 1998 r. Spoczął na Cmentarzu Rakowickim, w ukochanym Krakowie. Napisał w jednej ze swoich książek: „Co się wzięło od gór, powinno się i tak oddać ludziom” i tej maksymie pozostawał wierny przez całe swoje pracowite życie. Wszyscy, dla który był Mistrzem i Nauczycielem, wszyscy, którzyśmy tak wiele wzięli z Niego, możemy to uczciwie potwierdzić. opr. Wiesław A. Wójcik COTG PTTK i autorzy vademecum wyrażają zgodę na wszelkie powielanie zasobów Vademecum pod warunkiem przytoczenia źródła i autora.
|