GAZETA GÓRSKA |
Klikając w numer otworzysz spis treści numeru. |
Adres redakcji: 31-010 Kraków, ul. Jagiellońska 6, tel: 12 422 28 40, fax: 12 421 21 13 Redakcja: Zbigniew Kresek (red. naczelny), Jacek Ormicki (sekr. redakcji), Roman Zadora (red. techniczny), redaktorzy współpracujący: Jerzy W. Gajewski, Jerzy Kapłon, Andrzej Matuszczyk, Ryszard. M. Remiszewski, Krzysztof Wojtasiński, Wiesław A. Wójcik | |
pażdziernik-grudzień 2008 lipiec-wrzesień 2008 kwiecień-czerwiec 2008 styczeń-marzec 2008 wrzesień-grudzień 2007 lipiec-wrzesień 2007 styczeń-czerwiec 2007 październik-grudzień 2006 lipiec-wrzesień 2006 kwiecień-czerwiec 2006 styczeń-marzec 2006 październik-grudzień 2005 lipiec-wrzesień 2005 kwiecień-czerwiec 2005 styczeń-marzec 2005 lipiec-grudzień 2004 kwiecień-czerwiec 2004 marzec 2004 grudzień 2003 październik 2003 czerwiec 2003 marzec 2003 grudzień 2002 październik 2002 czerwiec 2002 marzec 2002 grudzień 2001 wrzesień 2001 czerwiec 2001 marzec 2001 grudzień 2000 wrzesień 2000 maj 2000 marzec 2000 grudzień 1999 październik 1999 lipiec 1999 marzec 1999 grudzień 1998 wrzesień 1998 czerwiec 1998 marzec 1998 grudzień 1997 wrzesień 1997 czerwiec 1997 marzec 1997 grudzień 1996 wrzesień 1996 czerwiec 1996 grudzień 1995 - luty 1996 listopad 1995 sierpień 1995 maj 1995 styczeń-luty 1995 grudzień 1994 listopad 1994 sierpień 1994 maj 1994 luty 1994 grudzień 1993 września 1993 maj 1993 |
Spis treści Gazety Górskiej nr 35 - CZERWIEC 2001
str. 1 Nowa Europa szanse i zagrożenia - (JWG) str. 2 Sto lat życia Zofii Radwańskiej-Paryskiej - Redakcja To był zjazd - Wojciech Biedrzycki str. 3 75 lat Błatniej - Tomasz Biesik str. 4 Aktualności Koła Przewodników Tatrzańskich w Gliwicach - Ryszard M. Remiszewski Czorsztyn-ski na lato - net Spływamy wcześniej - net Nadanie imienia - (bw) Miał to być zimowy spacer - Ryszard M. Remiszewski str. 5 Zlot Sudeckich Przodowników Turystyki Górskiej - OKTG Wrocław Wiosna w Tatrach - net Zniżka w Europie Nowe legitymacje - JO Ilu nas jest? - JO Trąba - net XIII Międzynarodowe Seminarium Turystyki Narciarskiej - bw Sprostowanie - Jerzy Kwaczyński XXXV Zlot Zimowy turystów na Słowacji - bw str. 6 Górskie szlaki pod Kreską - AJM Ochrona płazów - Ryszard M. Remiszewski str. 7 Nowa Mapa Beskidu Żywieckiego - Sebastian Jakobschy Chłop żywemu nie przepuści - Juliusz Wysłouch str. 8 Z Żywca w góry wysokie - Edmund Zaiczek str. 9 Krajobraz po wielkim jubileuszu - J. W. Gajewski str. 10 Krzyżówka bieszczadzka - Krzysztof Wojtasiński Karykatura Lecha Rugały - Tytus Byczkowski Wkładka literacka Wycieczka - Ferdynand Goetel Fart - Janusz Rygielski PTTK gościło Przyjaciół Przyrody NOWA EUROPA - SZANSE I ZAGROŻENIA Kto wędrował po Alpach, ten mógł korzystać nie tylko ze schronisk miejscowego klubu alpejskiego, ale także ze schronisk Naturfreunde - Przyjaciół Przyrody. Niektórym naszym rodakom organizacja ta kojarzyć się może z lekturą wydawanych przed wielu laty, nawet przed I wojną światową, czasopism, innym - z organizacją działającą na terytorium Austrii (gdzie powstała w 1895 r.), Niemiec i Szwajcarii. Ale jej zasięg jest o wiele szerszy. Dziś Międzynarodowe Stowarzyszenie Przyjaciół Przyrody (NFI) skupia kilkaset tysięcy członków 18 towarzystw krajowych (np. organizacja austriacka liczy ich ponad 100 tysięcy, holenderska 33 tysiące, niemiecka 88 tysięcy, a francuska 9 tysięcy turystów). Przyjaciele Przyrody głoszą, iż przedmiotem ich zaintersowań jest aktywny wypoczynek w przyrodzie, realizowany poprzez wędrówki, wspinaczki, narciarstwo, kolarstwo, kajakarstwo itp. ze szczególnym uwzględnieniem problematyki ochrony środowiska i kultury.... O międzynarodowym spotkaniu, które odbyło się 26 maja br. w Centralnym Ośrodku Turystyki Górskiej PTTK w Krakowie piszemy w artykule wstępnym (JWG). 100 LAT ŻYCIA ... Redakcja "Gazety Górskiej" wraz z życzeniami zdrowia dla Szanownej Jubilatki, przekazuje Czytelnikom w encyklopedycznym skrócie garść dokonań Pani Doktor. W dniu 7 października 2000 roku o godzinie 7:45 przypiął narty na szczycie Mt Everest 38. letni narciarz ze Słowenii - kierownik wyprawy "Si.mobil Extreme Ski Everest 2000" Davo Karničar. Po czterech godzinach i 40 minutach zjazdu pojawił się w bazie wyprawy na wysokości 5340 m. Jego dokonaniem jest pełny zjazd narciarski od szczytu do bazy bez zdejmowania nart po drodze, jest to pierwszy tego rodzaju zjazd z Everestu. ..... W dniu 6 października o godz. 22:30 wyruszyli do ataku. Pogoda utrzymywała się znakomita, najważniejsze bezwietrzna. Bez przeszkód, o godz. 6:45 następnego ranka cała czwórka stanęła na szczycie. - Cieszyliśmy się jak dzieci, choć ciało szczypał piekielny mróz. Przez godzinę robiliśmy zdjęcia w pięknej widoczności. Potem uznałem, że najwyższy czas przypiąć narty" - opowiadał Davo. - Na nartach czułem się znacznie pewniej niż gdybym musiał schodzić na piechotę. Zjazd zaczął się, powiedziałbym, samoistnie" - ciągnął swą opowieść dalej. ..... Na podstawie wywiadu udzielonego w Katmandu przygotował Wojciech Biedrzycki Tomasz Biesik W roku 1924 sekcja Towarzystwa Turystycznego Naturfreunde z Aleksandrowic zakupiła parcelę pod budowę schroniska na dużej polanie, poniżej szczytu Błatniej. Na parceli tej rozpoczęto w 1925 roku budowę pierwszego schroniska Naturfreunde w Polsce. Budowy podjął się znany budowniczy Jan Krechut, pochodzący z Jaworza. Dobra organizacja prac budowlanych sprawiła, że już w następnym roku schronisko zostało ukończone i oddane do użytku turystów. Stylowy, drewniany budynek schroniska postawiono na południowo-zachodnim stoku Błatniej. Postawiono go na wysokiej podmurówce z miejscowego kamienia, a dach budynku pokryto gontem. Wejście znajdowało się po stronie wschodniej, a schody w lewo od wejścia wiodły do pomieszczeń przyziemia. W przyziemiu mieściły się spiżarnia i kuchnia, wyposażona w murowany piec z urządzeniem do ogrzewania wody. Parter schroniska zajmowały: duża świetlica, mieszkanie zarządcy schroniska oraz przestronna sala spotkań. Ze świetlicy wychodziły drzwi na werandę na pierwszym piętrze. Na poddaszu znajdowały się dodatkowe miejsca noclegowe, na posłaniach ze słomy. Wodę czerpano z niżej położonego źródła, natomiast w przyszłości planowane było wykopanie studni obok schroniska. Dnia 23 maja 1926 roku, w Zielone Świątki, schronisko zostało uroczyście otwarte. O podniosłości chwili świadczyło przybycie na inaugurację wielu turystów, miejscowej ludności oraz przedstawicieli liczących się organizacji z Bielska oraz Śląska. Uroczystości towarzyszące otwarciu rozpoczęły się o godzinie drugiej po południu. Złożyły się na nie przemówienia, występy chóru i orkiestry oraz tańce. Późnym popołudniem na polanie przed schroniskiem zapłonęły ogniska. Dopiero wieczorem, uczestnicy udali się na swoje kwatery lub zeszli w doliny. Tej nocy po raz pierwszy w schronisku spali turyści. W parę lat później postawiono w pobliżu drugi budynek, który wykorzystywano w okresie wzmożonego ruchu turystycznego. Również sam budynek schroniska w pierwszych latach swojego istnienia poddany został adaptacjom i rozbudowie. Niedługo po otwarciu oszklono istniejące werandy, a około roku 1930 dobudowano nową obszerną werandę, co w poważnym stopniu zmieniło wygląd zewnętrzny obiektu. Schronisko dysponowało wówczas 50 miejscami i było otwarte cały rok. ... Artykuł ilustrowany dawnymi pocztówkami z kolekcji autora Felieton Ryszarda M. Remiszewskiego o górskim przysiółku W plecaku pozostały ochraniacze, nie były potrzebne, niepodobna się było ubłocić, jak to wiosną bywa. Celem krótkiej wycieczki był Zagroń, przysiółek Złatnej, z którego równie blisko jest do Ujsoł lub Rajczy. Idąc granią od Kiczory (785 m n.p.m.) ku Redykalnej przysiółka tego prawie się nie zauważa, przytulony jest poniżej do stoku jak dziecko do piersi matki, jego usytuowanie zdradza jedynie szczekanie psów (inne na swoich, inne na obcych), odgłosy prac przy zagrodzie, czy też dymy z domowych palenisk, gdy raczą dymić prosto do góry. Na mapach nie próbujmy szukać tego przysiółka, dla miejscowych i władz administracyjnych Złatnej zawsze nazywał się Zagroniem, rzadka to zbieżność, prawda? - tylko nie dla kartografów, którzy nazwali go Kręcichwostami. Może dlatego, że żyło tu więcej Kręcichwostów niż gdzie indziej? I tu zauważa się tendencję do opuszczania domostw. Kto może i chce, to buduje się w Złatnej, Ujsołach..., w każdym razie bliżej ludzi, a zagrody w przysiółkach z czasem przestają istnieć, w najlepszym razie kupują lub dzierżawią je ludzie z dużych miast, zamieniając na wypoczynkowe dacze. Niewiele na Zagroniu pozostało gospodarstw, a te, które są, też za dobrze nie wyglądają. Mieszkają tu osoby samotne, z wyboru lub konieczności, nie wnikałem dlaczego, ale aż trzy chałupy góralskie są jednoizbowe! To już rzadkość, a przecież jeszcze niedawno spotykałem ich sporo, nie tylko w tych najwyżej położonych górskich przysiółkach. GARŚĆ DROBNYCH INFORMACJI, AKTUALNYCH NA MIARĘ KWARTALNIKA .... A więc:
Artykuł pisany przed kataklizmem powodzi. Teraz sytuacja na górskich szlakach uległa znacznemu pogorszeniu. Z drugiej strony, gdy wielu ludzi pozostało bez dachu nad głową, bicie na alarm z powodu fatalnego oznakowania na górskich szlakach, jakby straciło na wadze. Ale sytuacja w kraju wróci do normy, a my przypominamy o tym, co również stanowi o ludzkim bezpieczeństwie i co jest naszą profesjonalną powinnością. GÓRSKIE SZLAKI... Tymczasem sezon turystyczny 2000 roku dla finansowania i rozliczania prac znakarskich zapisał się w najgorszy z możliwych sposób. Znakarskie ekipy po podpisaniu odpowiednich umów pomiędzy oddziałami PTTK a naszym Ośrodkiem wykonały wszyskie prace planowane na sezon letni - niejako na kredyt. Lepiej sytuowane Oddziały wyłożyły na szlaki własne środki, ale większa część kadry czekała na wypłacenie wydatkowanych prywatnie pieniędzy aż do Bożego Narodzenia. Powyższa sytuacja pociągnęła za sobą szereg protestów środowisk znakarskich, w tym na łamach wielonakładowej prasy, a to z kolei uczyniło uszczerbek w reputacji PTTK, jako (do tej pory) wiarygodnego gwaranta w realizowaniu znakowania górskich ścieżek. Rok 2001 w tematyce szlaków zaczyna się jeszcze gorzej. Ogłaszane przez Ministerstwo Gospodarki w ogólnopolskiej prasie przetargi na prace na szlakach, tolerowanie dowolności interpretacji w składaniu planów znakowania bezpośrednio do resortu (a następnie przydzielanie tą drogą środków) zaczyna przynosić efekty nad wyraz smutne. (.....) (AJM) Co proponuje Greenworks? O ciekawych inicjatywach ratowania środowiska pisze Ryszard M. Remiszewski w felietonie: OCHRONA PŁAZÓW Koło terenowe Greenworks w Nowym Sączu przygotowało projekt ochrony górskich terenów podmokłych i wdraża go przykładowo w Roztoce Ryterskiej na terenie Starego kamieniołomu i użytku ekologicznego Skały. Ten przemyślany i realizowany z konsekwencją program zaczyna przynosić efekty. Od roku 1992 trwa akcja ratowania ginącego skrzeku, od wiosny 1993 roku propaguje się zachowywanie miejsc lęgowych płazów, a od marca 1994 roku prowadzone są warsztaty ochrony płazów dla nauczycieli i młodzieży szkolnej, w roku 2000 odbyły się już siódme z kolei. Przyrodnicy biją na alarm: płazów ubywa! Zjawisko to jest groźne dla przyrody i dla zachowania w niej równowagi. Płazy giną, bo nie ma dla nich miejsca w środowisku stworzonym przez człowieka. Proces ginięcia płazów można powstrzymać, jednak ochrona prawna to za mało, trzeba dotrzeć do ludzi, tłumaczyć i edukować.... Sebastian Jakobschy NOWA MAPA BESKIDU ŻYWIECKIEGO Z wielkim zainteresowaniem sięgnąłem po nową mapę Beskidu Żywieckiego, która zapowiadana była już na czerwiec 2000 roku, a w rzeczywistości ukazała się dopiero na początku lutego 2001 r. W związku z ukazaniem się tej mapy nasuwa się ważna refleksja. Otóż mapa ta stanowi konkurencję dla mapy Beskid Śląski i Żywiecki Wydawnictwa PPWK, która to przez wiele lat cieszyła się wielką popularnością wśród turystów. Chyba nie ma takiej osoby, która nie korzystałaby z tej mapy wędrując przez Beskid Śląski czy Żywiecki. Miała on jednak, i ma - bo przecież wciąż ukazują się jej nowe wydania - jeden zasadniczy defekt, o którym rzadko się ostatnio mówi. Mianowicie Beskid Żywiecki został na niej w brutalny sposób okrojony - mapa "kończy się" na Jaworzynie (1046 m). Nie został więc przedstawiony najwyższy szczyt Beskidu Żywieckiego czyli Babia Góra! Nazywając rzeczy po imieniu, jest to skandal i rzecz godna napiętnowania. Gdy sięgałem więc po mapę Beskidu Żywieckiego firmowaną przez Wydawnictwo Eko-Graf oczekiwałem, że nie napotkam na niej podobnego błędu. Muszę od razu przyznać, że się nie zawiodłem. Błędu nie ma. Mapa - "pięćdziesiątka" - została wydana na podkładzie doskonale znanym turystom z takich map jak Pieniny Polskie i Słowackie czy ostatnio Beskid Śląski. Oczywiste jest, że dla turysty górskiego najważniejszy na mapie jest układ szlaków oraz schroniska, a w dalszej kolejności górskie przejścia graniczne (zważywszy na łatwość otrzymania paszportu). Dlatego też sprawom tym trzeba poświęcić kilka słów. CHŁOP ŻYWEMU NIE PRZEPUŚCI Czymkolwiek by to żywe nie było Jakby mało było samorządowych projektów "ożywienia" polskich gór, w postaci pomysłów na kolejki linowe na Turbacz, Lubań, Babią Górę, Mogielicę, Pustą i inne, nie do końca rozdeptane szczyty, kolejni lokalni rajcowie wymyślają kolejne wspaniałe rozwiązania. ..... Trasa kolei ma prowadzić przez górski grzbiet w okolicy Obidzy, bo innej drogi nie ma. Jakby nie projektować, to trasa (15 km, a nie 5 jak podaje PAP) musi biec na terytorium Popradzkiego Parku Krajobrazowego (ok. 7 km przez Park). Tragicznym w tej paranoicznej historii jest fakt, że w projektowaniu biorą udział pracownicy Politechniki Krakowskiej. Radni w gminie mogą mieć blade pojęcie o ochronie przyrody i krajobrazu, ale pracownicy Politechniki, ludzie z wyższym wykształceniem, powinni mieć nieco szersze horyzonty niż sięgające płotu sąsiada. Normalni, wykształceni ludzie powinni odmówić, gdy ktoś zwraca się o zaprojektowanie takiej inwestycji pośrodku gór, ale widocznie panom inżynierom zabrakło wyobraźni. Nikt ich nie nauczył, jak wygląda budowa w trudnym górskim terenie, co powoduje wielogodzinny, każdego dnia przez wiele miesięcy, ruch spychaczy i wielkich wywrotek. Być może siedzący w zacisznych gabinetach i pracowniach projektanci, nigdy w życiu nie byli na żadnej budowie i myślą, że budowa w terenie wygląda tak samo, jak na papierze lub monitorze komputera. Artykuł dyskusyjny Juliusza Wysłoucha: Ułatwiać, czy nie? Z ŻYWCA W GÓRY WYSOKIE Na kolejną moją wyprawę alpinistyczną postanowiłem tym razem zabrać nowicjuszy w tej dziedzinie. Po dokładnym opracowaniu programu wyprawy znalazły się w nim dwa wspaniałe szczyty alpejskie, jeden z grona czterotysięczników - Gran Paradiso (Wielki Raj) 4061 m n.p.m., najwyższy szczyt Alp Graickich, oraz Grossvenediger (Wielki Wenecjanin) 3.674 m n.p.m., drugi co wysokości szczyt Wysokich Taurów. Zespół stanowiły cztery osoby: Marta - lekarz pediatra, Zofia - romanistka, specjalistka od Gombrowicza przebywająca na stałe w Kanadzie, Andrzej - student Uniwersytetu Warszawskiego na dziennikarstwie i Edmund piszący te słowa, wszyscy z Babiogórskiego Oddziału PTTK w Żywcu. Wyruszyliśmy we środę (nie jestem przesądny lecz od dawna uważam środę za dzień wyjątkowo mi przychylny) pewnego sierpniowego poranka w drogę liczącą ponad 3.000 km. Przez Bratysławę, Wiedeń po przejechaniu 746 km na nocleg stanęliśmy na campingu w Brucku u podnóża Wysokich Taurów. Po dobrze przespanej nocy ruszamy dalej przepiękną alpejską trasą Hochalpenstrasse długości 75 km do Lienz. Droga prowadzi przez najwyżej położone przełęcze drogowe Europy na wysokości powyżej 2500 m n.p.m., czyli wyżej niż Rysy. Droga ta, to swego rodzaju galeria widokowa, znakomicie zorganizowana, z parkingami, a folder jaki otrzymuje się przy wjeździe (droga jest płatna i przejazd kosztuje 350 szylingów) znakomicie objaśnia atrakcje widokowe. W najwyższym punkcie drogi (2571 m n.p.m.) na Edelweisspitze jest platforma widokowa. Następny przystanek przed Hochtor (Wysoka Brama) i spacer na wzniesienie nad Bramą 2575 m n.p.m., potem już tylko w dół na parking Kaiser-Franz-Höhe nad słynny, potężny lodowiec Pasterze u podnóża Grossglockner - najwyższego szczytu Taurów Wysokich i Austrii w ogóle. Ta potężna piramida skalno-lodowa od północy przypominająca sylwetką dzwon (stąd nazwa: dzwon - Glocke), zdobyta ponad dwieście lat temu 28 lipca 1800 r. Po krótkim spacerze po lodowcu czas na dalszą drogę. Zatrzymujemy się jeszcze tylko na chwilę w miasteczku Heiligenblut by zwiedzić zabytkowy kościółek z IX w. i stajemy na nocleg w Hinterbichl w dolinie Virgental na przytulnym i niedrogim campingu. Rano - komunikat meteo pomyślny - pakujemy sprzęt wysokogórski (lina, raki, uprzęże, czekany) oraz jedzenie na dwa dni i wyruszamy na spotkanie z alpejską przygodą. Idziemy na Grossvenediger drogą południową, gdyż ze schroniska położonego z tamtej strony góry na szczyt jest najbliżej. Edmund Zaiczek Jerzy W. Gajewski KRAJOBRAZ PO WIELKIM JUBILEUSZU Jednym z elementów górskiego krajobrazu są przydrożne kapliczki i krzyże. Przybierają piękne formy architektoniczne, tym bardziej, że wznoszone bywają przez miejscowych cieśli, którzy nierzadko odwołują się do tradycyjnego budownictwa regionalnego. Niejedna kapliczka ma swą historię, a nawet legendę. Łączą się one ze zbójnictwem (Zawoja), dawnym przemysłem, np. hutnictwem (Dol. Kościeliska). W innych, oddalonych od miejscowości, odprawiane są Msze św. (Pol. Chochołowska). Krzyże na ogół bywają niewielkie. Dyskretnie przypominają ludziom pracującym na halach i w lasach, a także wędrowcom, o otaczającym majestacie gór. Przykładem chociażby krzyż przy Czarnym Stawie pod Rysami. Osobną grupę stanowią krzyże pokutne, dziś ciekawostka Sudetów. Krzyże stawiano niekiedy i na szczytach, np. w Alpach, przypominając o ludzkich słabościach i potrzebie pokory wobec ogromu otaczajacej Natury, a nawet jej boskości (nie zapominajmy, że dla wielu narodów wysokie góry były siedzibami bogów). Krzyże mają symbolizować zwycięstwo człowieka nad górą, codzienną walkę z surową przyrodą i z żywiołem, ale także są podziękowaniem i prośbą zarazem o pomoc Opatrzności w tych przedsięwzięciach. Niekiedy przypominają o tragediach (np. symboliczne cmentarze), kiedy indziej upamiętniają wydarzenia (np. Krzyż Legionów na Przeł. Rogodze) lub wybitnych ludzi (Krzyż Pola u wylotu Dol. Smytniej). W ostatnich latach tablice i pamiątkowe kamienie pojawiły się w związku z pobytem Jana Pawła II w Karpatach, delikatnie przypominając o górskich zainteresowaniach Wielkiego Pielgrzyma. ..... |