GAZETA GÓRSKA

GAZETA GÓRSKA

Gazeta Górska - informator Centralnego Ośrodka Turystyki Górskiej PTTK w Krakowie, wydawana przez Oficynę Wydawniczą "Wierchy", ukazuje się od 1993 roku. Od roku 2009 Gazeta otrzymuje nową formę - zmienia się również skład redakcji. Tą stronę należy traktować jako archiwalną dla numerów od 1 do 65. Aktualna Gazeta Górska pod adresem:
http://www.gazetagorska.pttk.pl/


Klikając w numer otworzysz spis treści numeru.

Adres redakcji: 31-010 Kraków, ul. Jagiellońska 6, tel: 12 422 28 40, fax: 12 421 21 13
Redakcja: Zbigniew Kresek (red. naczelny), Jacek Ormicki (sekr. redakcji), Roman Zadora (red. techniczny), redaktorzy współpracujący: Jerzy W. Gajewski, Jerzy Kapłon, Andrzej Matuszczyk, Ryszard. M. Remiszewski, Krzysztof Wojtasiński, Wiesław A. Wójcik

Nr 65
pażdziernik-grudzień 2008

Nr 64
lipiec-wrzesień 2008

Nr 63
kwiecień-czerwiec 2008

Nr 62
styczeń-marzec 2008

Nr 61
wrzesień-grudzień 2007

Nr 60
lipiec-wrzesień 2007

Nr 58-59
styczeń-czerwiec 2007

Nr 57
październik-grudzień 2006

Nr 56
lipiec-wrzesień 2006

Nr 55
kwiecień-czerwiec 2006

Nr 54
styczeń-marzec 2006

Nr 53
październik-grudzień 2005

Nr 52
lipiec-wrzesień 2005

Nr 51
kwiecień-czerwiec 2005

Nr 50
styczeń-marzec 2005

Nr 48-49
lipiec-grudzień 2004

Nr 47
kwiecień-czerwiec 2004

Nr 46
marzec 2004

Nr 45
grudzień 2003

Nr 44
październik 2003

Nr 43
czerwiec 2003

Nr 42
marzec 2003

Nr 41
grudzień 2002

Nr 40
październik 2002

Nr 39
czerwiec 2002

Nr 38
marzec 2002

Nr 37
grudzień 2001

Nr 36
wrzesień 2001

Nr 35
czerwiec 2001

Nr 34
marzec 2001

Nr 33
grudzień 2000

Nr 32
wrzesień 2000

Nr 31
maj 2000

Nr 30
marzec 2000

Nr 29
grudzień 1999

Nr 28
październik 1999

Nr 27
lipiec 1999

Nr 26
marzec 1999

Nr 25
grudzień 1998

Nr 24
wrzesień 1998

Nr 23
czerwiec 1998

Nr 22
marzec 1998

Nr 20-21
grudzień 1997

Nr 19
wrzesień 1997

Nr 18
czerwiec 1997

Nr 17
marzec 1997

Nr 16
grudzień 1996

Nr 15
wrzesień 1996

Nr 14
czerwiec 1996

Nr 13
grudzień 1995 - luty 1996

Nr 12
listopad 1995

Nr 11
sierpień 1995

Nr 10
maj 1995

Nr 9
styczeń-luty 1995

Nr 8
grudzień 1994

Nr 7
listopad 1994

Nr 6
sierpień 1994

Nr 5
maj 1994

Nr 4
luty 1994

Nr 3
grudzień 1993

Nr 2
września 1993

Nr 1
maj 1993

Spis treści Gazety Górskiej nr 35 - CZERWIEC 2001
str. 1
Nowa Europa szanse i zagrożenia - (JWG)
str. 2
Sto lat życia Zofii Radwańskiej-Paryskiej - Redakcja
To był zjazd - Wojciech Biedrzycki
str. 3
75 lat Błatniej - Tomasz Biesik
str. 4
Aktualności Koła Przewodników Tatrzańskich w Gliwicach - Ryszard M. Remiszewski
Czorsztyn-ski na lato - net
Spływamy wcześniej - net
Nadanie imienia - (bw)
Miał to być zimowy spacer - Ryszard M. Remiszewski
str. 5
Zlot Sudeckich Przodowników Turystyki Górskiej - OKTG Wrocław
Wiosna w Tatrach - net
Zniżka w Europie
Nowe legitymacje - JO
Ilu nas jest? - JO
Trąba - net
XIII Międzynarodowe Seminarium Turystyki Narciarskiej - bw
Sprostowanie - Jerzy Kwaczyński
XXXV Zlot Zimowy turystów na Słowacji - bw
str. 6
Górskie szlaki pod Kreską - AJM
Ochrona płazów - Ryszard M. Remiszewski
str. 7
Nowa Mapa Beskidu Żywieckiego - Sebastian Jakobschy
Chłop żywemu nie przepuści - Juliusz Wysłouch
str. 8
Z Żywca w góry wysokie - Edmund Zaiczek
str. 9
Krajobraz po wielkim jubileuszu - J. W. Gajewski
str. 10
Krzyżówka bieszczadzka - Krzysztof Wojtasiński Karykatura Lecha Rugały - Tytus Byczkowski
Wkładka literacka Wycieczka - Ferdynand Goetel
Fart - Janusz Rygielski

PTTK gościło Przyjaciół Przyrody

NOWA EUROPA - SZANSE I ZAGROŻENIA

Kto wędrował po Alpach, ten mógł korzystać nie tylko ze schronisk miejscowego klubu alpejskiego, ale także ze schronisk Naturfreunde - Przyjaciół Przyrody. Niektórym naszym rodakom organizacja ta kojarzyć się może z lekturą wydawanych przed wielu laty, nawet przed I wojną światową, czasopism, innym - z organizacją działającą na terytorium Austrii (gdzie powstała w 1895 r.), Niemiec i Szwajcarii. Ale jej zasięg jest o wiele szerszy. Obradom w Krakowie przewodniczyli: B. Lampeziak (z lewej) i J. W. Gajewski Dziś Międzynarodowe Stowarzyszenie Przyjaciół Przyrody (NFI) skupia kilkaset tysięcy członków 18 towarzystw krajowych (np. organizacja austriacka liczy ich ponad 100 tysięcy, holenderska 33 tysiące, niemiecka 88 tysięcy, a francuska 9 tysięcy turystów). Przyjaciele Przyrody głoszą, iż przedmiotem ich zaintersowań jest aktywny wypoczynek w przyrodzie, realizowany poprzez wędrówki, wspinaczki, narciarstwo, kolarstwo, kajakarstwo itp. ze szczególnym uwzględnieniem problematyki ochrony środowiska i kultury.
...
O międzynarodowym spotkaniu, które odbyło się 26 maja br. w Centralnym Ośrodku Turystyki Górskiej PTTK w Krakowie piszemy w artykule wstępnym (JWG).





100 LAT ŻYCIA
Zofii Radwańskiej-Paryskiej

W dniu 3 maja ukończyła setny rok życia dr Zofia Radwańska-Paryska, czołowa polska taterniczka okresu międzywojennego, pierwsza kobieta, która została ratownikiem TOPR, a później przewodnikiem tatrzańskim, wybitna badaczka flory tatrzańskiej, autorka wielu rozpraw naukowych z zakresu botaniki i historii botaniki, a także publikacji popularno-naukowych, wybitna działaczka społeczna na terenie Zakopanego. Rozmiar: 8022 bajtów Od czasu, kiedy w nagrodę za zdaną maturę przyjechała wraz z ojcem w Tatry, życie Pani Doktor było zawsze "pełne Tatr", jak to celnie określili przed laty Halina i Zbigniew Mirkowie. Poświęciła je tym górom całkowicie. One wypełniły je bez reszty zarówno na niwie naukowej, jak i społecznej, a także... rodzinnej, jak najściślej bowiem współpracowała ze swym mężem, zmarłym w grudniu ubiegłego roku, Witoldem H. Paryskim, nad wieloma zagadnieniami "tatrologicznymi", również spoza jej botanicznej specjalizacji.
...
Redakcja "Gazety Górskiej" wraz z życzeniami zdrowia dla Szanownej Jubilatki, przekazuje Czytelnikom w encyklopedycznym skrócie garść dokonań Pani Doktor.





TO BYŁ ZJAZD!

Rozmiar: 3565 bajtów W dniu 7 października 2000 roku o godzinie 7:45 przypiął narty na szczycie Mt Everest 38. letni narciarz ze Słowenii - kierownik wyprawy "Si.mobil Extreme Ski Everest 2000" Davo Karničar. Po czterech godzinach i 40 minutach zjazdu pojawił się w bazie wyprawy na wysokości 5340 m. Rozmiar: 10412 bajtówJego dokonaniem jest pełny zjazd narciarski od szczytu do bazy bez zdejmowania nart po drodze, jest to pierwszy tego rodzaju zjazd z Everestu.
.....
W dniu 6 października o godz. 22:30 wyruszyli do ataku. Pogoda utrzymywała się znakomita, najważniejsze bezwietrzna. Bez przeszkód, o godz. 6:45 następnego ranka cała czwórka stanęła na szczycie.
- Cieszyliśmy się jak dzieci, choć ciało szczypał piekielny mróz. Przez godzinę robiliśmy zdjęcia w pięknej widoczności. Potem uznałem, że najwyższy czas przypiąć narty" - opowiadał Davo.
- Na nartach czułem się znacznie pewniej niż gdybym musiał schodzić na piechotę. Zjazd zaczął się, powiedziałbym, samoistnie" - ciągnął swą opowieść dalej.
.....
Na podstawie wywiadu udzielonego w Katmandu przygotował

Wojciech Biedrzycki



Tomasz Biesik

75 LAT BŁATNIEJ

W roku 1924 sekcja Towarzystwa Turystycznego Naturfreunde z Aleksandrowic zakupiła parcelę pod budowę schroniska na dużej polanie, poniżej szczytu Błatniej. Na parceli tej rozpoczęto w 1925 roku budowę pierwszego schroniska Naturfreunde w Polsce. Budowy podjął się znany budowniczy Jan Krechut, pochodzący z Jaworza. Dobra organizacja prac budowlanych sprawiła, że już w  następnym roku schronisko zostało ukończone i oddane do użytku turystów.
Schronisko na Błatniej w dniu otwarcia Stylowy, drewniany budynek schroniska postawiono na południowo-zachodnim stoku Błatniej. Postawiono go na wysokiej podmurówce z miejscowego kamienia, a dach budynku pokryto gontem. Wejście znajdowało się po stronie wschodniej, a schody w lewo od wejścia wiodły do pomieszczeń przyziemia. W przyziemiu mieściły się spiżarnia i kuchnia, wyposażona w murowany piec z urządzeniem do ogrzewania wody. Parter schroniska zajmowały: duża świetlica, mieszkanie zarządcy schroniska oraz przestronna sala spotkań. Ze świetlicy wychodziły drzwi na werandę na pierwszym piętrze. Na poddaszu znajdowały się dodatkowe miejsca noclegowe, na posłaniach ze słomy. Wodę czerpano z niżej położonego źródła, natomiast w przyszłości planowane było wykopanie studni obok schroniska.
Schronisko po II wojnie Dnia 23 maja 1926 roku, w Zielone Świątki, schronisko zostało uroczyście otwarte. O podniosłości chwili świadczyło przybycie na inaugurację wielu turystów, miejscowej ludności oraz przedstawicieli liczących się organizacji z Bielska oraz Śląska. Uroczystości towarzyszące otwarciu rozpoczęły się o godzinie drugiej po południu. Złożyły się na nie przemówienia, występy chóru i orkiestry oraz tańce. Późnym popołudniem na polanie przed schroniskiem zapłonęły ogniska. Dopiero wieczorem, uczestnicy udali się na swoje kwatery lub zeszli w doliny. Tej nocy po raz pierwszy w schronisku spali turyści.
Schronisko na Błatniej dziś W parę lat później postawiono w pobliżu drugi budynek, który wykorzystywano w okresie wzmożonego ruchu turystycznego. Również sam budynek schroniska w pierwszych latach swojego istnienia poddany został adaptacjom i rozbudowie. Niedługo po otwarciu oszklono istniejące werandy, a około roku 1930 dobudowano nową obszerną werandę, co w poważnym stopniu zmieniło wygląd zewnętrzny obiektu. Schronisko dysponowało wówczas 50 miejscami i było otwarte cały rok.
...
Artykuł ilustrowany dawnymi pocztówkami z kolekcji autora

Felieton Ryszarda M. Remiszewskiego o górskim przysiółku

MIAŁ TO BYĆ ZIMOWY SPACER...

W plecaku pozostały ochraniacze, nie były potrzebne, niepodobna się było ubłocić, jak to wiosną bywa. Celem krótkiej wycieczki był Zagroń, przysiółek Złatnej, z którego równie blisko jest do Ujsoł lub Rajczy. Idąc granią od Kiczory (785 m n.p.m.) ku Redykalnej przysiółka tego prawie się nie zauważa, przytulony jest poniżej do stoku jak dziecko do piersi matki, jego usytuowanie zdradza jedynie szczekanie psów (inne na swoich, inne na obcych), odgłosy prac przy zagrodzie, czy też dymy z domowych palenisk, gdy raczą dymić prosto do góry.
Zimowy las  fot. U. Ormicka Na mapach nie próbujmy szukać tego przysiółka, dla miejscowych i władz administracyjnych Złatnej zawsze nazywał się Zagroniem, rzadka to zbieżność, prawda? - tylko nie dla kartografów, którzy nazwali go Kręcichwostami. Może dlatego, że żyło tu więcej Kręcichwostów niż gdzie indziej?
I tu zauważa się tendencję do opuszczania domostw. Kto może i chce, to buduje się w Złatnej, Ujsołach..., w każdym razie bliżej ludzi, a zagrody w przysiółkach z czasem przestają istnieć, w najlepszym razie kupują lub dzierżawią je ludzie z dużych miast, zamieniając na wypoczynkowe dacze.
Niewiele na Zagroniu pozostało gospodarstw, a te, które są, też za dobrze nie wyglądają. Mieszkają tu osoby samotne, z wyboru lub konieczności, nie wnikałem dlaczego, ale aż trzy chałupy góralskie są jednoizbowe! To już rzadkość, a przecież jeszcze niedawno spotykałem ich sporo, nie tylko w tych najwyżej położonych górskich przysiółkach.

GARŚĆ DROBNYCH INFORMACJI, AKTUALNYCH NA MIARĘ KWARTALNIKA ....



A więc:
  • Nadanie imienia Władysława Krygowskiego Kołu Przewodników Beskidzkich i Terenowych w Krakowie
  • Kto wykupi znaczek Naturfreudne do ważnej legitymacji PTTK, otrzyma zniżkę w schroniskach tej organizacji na całym świecie (są schroniska Naturfreunde nawet w Kamerunie!). Szczegóły w Gazecie...
  • Jako zapowiedź kataklizmów atmosferycznych które odwiedziły nasz kraj, piszemy o trąbie powietrznej jaka przeszła nad Podhalem
  • Ilu nas jest?
    Nas, to znaczy członków PTTK. Dokładnie policzyliśmy przed czekającym nas Zjazdem PTTK we wrześniu
  • Od 2002 roku w PTTK będą wprowadzane nowe legitymacje. Jakie będą i po co to robimy, przeczytacie w Gazecie ...
  • I jeszcze parę innych ciekawych drobiazgów...

Artykuł pisany przed kataklizmem powodzi. Teraz sytuacja na górskich szlakach uległa znacznemu pogorszeniu. Z drugiej strony, gdy wielu ludzi pozostało bez dachu nad głową, bicie na alarm z powodu fatalnego oznakowania na górskich szlakach, jakby straciło na wadze. Ale sytuacja w kraju wróci do normy, a my przypominamy o tym, co również stanowi o ludzkim bezpieczeństwie i co jest naszą profesjonalną powinnością.

GÓRSKIE SZLAKI...
POD KRESKĄ

Górskie szlaki na niebezpiecznej równi pochyłej; to najczęstsze zdania fachowców o obecnym i spodziewanym ich losie. Od 1999 roku PTTK prowadzi intensywne działania dotyczące ochrony, zachowania i dalszego rozwoju tej najistotniejszej części terenowej substancji, która decyduje o edukacji a zarazem o bezpieczeństwie turystów. fot.: Roman Zadora
Tymczasem sezon turystyczny 2000 roku dla finansowania i rozliczania prac znakarskich zapisał się w najgorszy z możliwych sposób. Znakarskie ekipy po podpisaniu odpowiednich umów pomiędzy oddziałami PTTK a naszym Ośrodkiem wykonały wszyskie prace planowane na sezon letni - niejako na kredyt. Lepiej sytuowane Oddziały wyłożyły na szlaki własne środki, ale większa część kadry czekała na wypłacenie wydatkowanych prywatnie pieniędzy aż do Bożego Narodzenia. Powyższa sytuacja pociągnęła za sobą szereg protestów środowisk znakarskich, w tym na łamach wielonakładowej prasy, a to z kolei uczyniło uszczerbek w reputacji PTTK, jako (do tej pory) wiarygodnego gwaranta w realizowaniu znakowania górskich ścieżek.
Rok 2001 w tematyce szlaków zaczyna się jeszcze gorzej. Ogłaszane przez Ministerstwo Gospodarki w ogólnopolskiej prasie przetargi na prace na szlakach, tolerowanie dowolności interpretacji w składaniu planów znakowania bezpośrednio do resortu (a następnie przydzielanie tą drogą środków) zaczyna przynosić efekty nad wyraz smutne.

(.....)

(AJM)


Co proponuje Greenworks?

O ciekawych inicjatywach ratowania środowiska pisze Ryszard M. Remiszewski w felietonie:

OCHRONA PŁAZÓW


Koło terenowe Greenworks w Nowym Sączu przygotowało projekt ochrony górskich terenów podmokłych i wdraża go przykładowo w Roztoce Ryterskiej na terenie Starego kamieniołomu i użytku ekologicznego Skały. Ten przemyślany i realizowany z konsekwencją program zaczyna przynosić efekty. Od roku 1992 trwa akcja ratowania ginącego skrzeku, od wiosny 1993 roku propaguje się zachowywanie miejsc lęgowych płazów, a od marca 1994 roku prowadzone są warsztaty ochrony płazów dla nauczycieli i młodzieży szkolnej, w roku 2000 odbyły się już siódme z kolei. fot.: Eta Zaręba

Przyrodnicy biją na alarm: płazów ubywa!

Zjawisko to jest groźne dla przyrody i dla zachowania w niej równowagi. Płazy giną, bo nie ma dla nich miejsca w środowisku stworzonym przez człowieka. Proces ginięcia płazów można powstrzymać, jednak ochrona prawna to za mało, trzeba dotrzeć do ludzi, tłumaczyć i edukować.
...

Sebastian Jakobschy

NOWA MAPA BESKIDU ŻYWIECKIEGO


Z wielkim zainteresowaniem sięgnąłem po nową mapę Beskidu Żywieckiego, która zapowiadana była już na czerwiec 2000 roku, a w rzeczywistości ukazała się dopiero na początku lutego 2001 r.
Gdzieś w Beskidzie... fot. J. Ormicki W związku z ukazaniem się tej mapy nasuwa się ważna refleksja. Otóż mapa ta stanowi konkurencję dla mapy Beskid Śląski i Żywiecki Wydawnictwa PPWK, która to przez wiele lat cieszyła się wielką popularnością wśród turystów. Chyba nie ma takiej osoby, która nie korzystałaby z tej mapy wędrując przez Beskid Śląski czy Żywiecki. Miała on jednak, i ma - bo przecież wciąż ukazują się jej nowe wydania - jeden zasadniczy defekt, o którym rzadko się ostatnio mówi. Mianowicie Beskid Żywiecki został na niej w brutalny sposób okrojony - mapa "kończy się" na Jaworzynie (1046 m). Nie został więc przedstawiony najwyższy szczyt Beskidu Żywieckiego czyli Babia Góra! Nazywając rzeczy po imieniu, jest to skandal i rzecz godna napiętnowania.
Gdy sięgałem więc po mapę Beskidu Żywieckiego firmowaną przez Wydawnictwo Eko-Graf oczekiwałem, że nie napotkam na niej podobnego błędu. Muszę od razu przyznać, że się nie zawiodłem. Błędu nie ma.
Mapa - "pięćdziesiątka" - została wydana na podkładzie doskonale znanym turystom z takich map jak Pieniny Polskie i Słowackie czy ostatnio Beskid Śląski. Oczywiste jest, że dla turysty górskiego najważniejszy na mapie jest układ szlaków oraz schroniska, a w dalszej kolejności górskie przejścia graniczne (zważywszy na łatwość otrzymania paszportu). Dlatego też sprawom tym trzeba poświęcić kilka słów.

CHŁOP ŻYWEMU NIE PRZEPUŚCI


Czymkolwiek by to żywe nie było


Jakby mało było samorządowych projektów "ożywienia" polskich gór, w postaci pomysłów na kolejki linowe na Turbacz, Lubań, Babią Górę, Mogielicę, Pustą i inne, nie do końca rozdeptane szczyty, kolejni lokalni rajcowie wymyślają kolejne wspaniałe rozwiązania.
.....
Trasa kolei ma prowadzić przez górski grzbiet w okolicy Obidzy, bo innej drogi nie ma. Jakby nie projektować, to trasa (15 km, a nie 5 jak podaje PAP) musi biec na terytorium Popradzkiego Parku Krajobrazowego (ok. 7 km przez Park). Tragicznym w tej paranoicznej historii jest fakt, że w projektowaniu biorą udział pracownicy Politechniki Krakowskiej. Fotografia archiwalna przedstawia przejście przez Obidzę w 1932 roku...Radni w gminie mogą mieć blade pojęcie o ochronie przyrody i krajobrazu, ale pracownicy Politechniki, ludzie z wyższym wykształceniem, powinni mieć nieco szersze horyzonty niż sięgające płotu sąsiada. Normalni, wykształceni ludzie powinni odmówić, gdy ktoś zwraca się o zaprojektowanie takiej inwestycji pośrodku gór, ale widocznie panom inżynierom zabrakło wyobraźni. Nikt ich nie nauczył, jak wygląda budowa w trudnym górskim terenie, co powoduje wielogodzinny, każdego dnia przez wiele miesięcy, ruch spychaczy i wielkich wywrotek. Być może siedzący w zacisznych gabinetach i pracowniach projektanci, nigdy w życiu nie byli na żadnej budowie i myślą, że budowa w terenie wygląda tak samo, jak na papierze lub monitorze komputera.

Artykuł dyskusyjny Juliusza Wysłoucha: Ułatwiać, czy nie?


Z ŻYWCA W GÓRY WYSOKIE


Na kolejną moją wyprawę alpinistyczną postanowiłem tym razem zabrać nowicjuszy w tej dziedzinie. Po dokładnym opracowaniu programu wyprawy znalazły się w nim dwa wspaniałe szczyty alpejskie, jeden z grona czterotysięczników - Gran Paradiso (Wielki Raj) 4061 m n.p.m., najwyższy szczyt Alp Graickich, oraz Grossvenediger (Wielki Wenecjanin) 3.674 m n.p.m., drugi co wysokości szczyt Wysokich Taurów.
Grossvenediger - szczytowa brzytwa, fot. E. Zaiczek Zespół stanowiły cztery osoby: Marta - lekarz pediatra, Zofia - romanistka, specjalistka od Gombrowicza przebywająca na stałe w Kanadzie, Andrzej - student Uniwersytetu Warszawskiego na dziennikarstwie i Edmund piszący te słowa, wszyscy z Babiogórskiego Oddziału PTTK w Żywcu.
Wyruszyliśmy we środę (nie jestem przesądny lecz od dawna uważam środę za dzień wyjątkowo mi przychylny) pewnego sierpniowego poranka w drogę liczącą ponad 3.000 km. Przez Bratysławę, Wiedeń po przejechaniu 746 km na nocleg stanęliśmy na campingu w Brucku u podnóża Wysokich Taurów.
Po dobrze przespanej nocy ruszamy dalej przepiękną alpejską trasą Hochalpenstrasse długości 75 km do Lienz. Droga prowadzi przez najwyżej położone przełęcze drogowe Europy na wysokości powyżej 2500 m n.p.m., czyli wyżej niż Rysy. Na Hochalpenstrasse, fot. E. Zaiczek
Droga ta, to swego rodzaju galeria widokowa, znakomicie zorganizowana, z parkingami, a folder jaki otrzymuje się przy wjeździe (droga jest płatna i przejazd kosztuje 350 szylingów) znakomicie objaśnia atrakcje widokowe. W najwyższym punkcie drogi (2571 m n.p.m.) na Edelweisspitze jest platforma widokowa. Następny przystanek przed Hochtor (Wysoka Brama) i spacer na wzniesienie nad Bramą 2575 m n.p.m., potem już tylko w dół na parking Kaiser-Franz-Höhe nad słynny, potężny lodowiec Pasterze u podnóża Grossglockner - najwyższego szczytu Taurów Wysokich i Austrii w ogóle. Ta potężna piramida skalno-lodowa od północy przypominająca sylwetką dzwon (stąd nazwa: dzwon - Glocke), zdobyta ponad dwieście lat temu 28 lipca 1800 r.
Po krótkim spacerze po lodowcu czas na dalszą drogę. Zatrzymujemy się jeszcze tylko na chwilę w miasteczku Heiligenblut by zwiedzić zabytkowy kościółek z IX w. i stajemy na nocleg w Hinterbichl w dolinie Virgental na przytulnym i niedrogim campingu.
Rano - komunikat meteo pomyślny - pakujemy sprzęt wysokogórski (lina, raki, uprzęże, czekany) oraz jedzenie na dwa dni i wyruszamy na spotkanie z alpejską przygodą. Idziemy na Grossvenediger drogą południową, gdyż ze schroniska położonego z tamtej strony góry na szczyt jest najbliżej.

Edmund Zaiczek


Jerzy W. Gajewski

KRAJOBRAZ PO WIELKIM JUBILEUSZU


Jednym z elementów górskiego krajobrazu są przydrożne kapliczki i krzyże. Przybierają piękne formy architektoniczne, tym bardziej, że wznoszone bywają przez miejscowych cieśli, którzy nierzadko odwołują się do tradycyjnego budownictwa regionalnego. Niejedna kapliczka ma swą historię, a nawet legendę. Łączą się one ze zbójnictwem (Zawoja), dawnym przemysłem, np. hutnictwem (Dol. Kościeliska). W innych, oddalonych od miejscowości, odprawiane są Msze św. (Pol. Chochołowska).
Kapliczka beskidzka, fot. J. Gajewski Krzyże na ogół bywają niewielkie. Dyskretnie przypominają ludziom pracującym na halach i w lasach, a także wędrowcom, o otaczającym majestacie gór. Przykładem chociażby krzyż przy Czarnym Stawie pod Rysami. Osobną grupę stanowią krzyże pokutne, dziś ciekawostka Sudetów. Krzyże stawiano niekiedy i na szczytach, np. w Alpach, przypominając o ludzkich słabościach i potrzebie pokory wobec ogromu otaczajacej Natury, a nawet jej boskości (nie zapominajmy, że dla wielu narodów wysokie góry były siedzibami bogów). Krzyże mają symbolizować zwycięstwo człowieka nad górą, codzienną walkę z surową przyrodą i z żywiołem, ale także są podziękowaniem i prośbą zarazem o pomoc Opatrzności w tych przedsięwzięciach. Niekiedy przypominają o tragediach (np. symboliczne cmentarze), kiedy indziej upamiętniają wydarzenia (np. Krzyż Legionów na Przeł. Rogodze) lub wybitnych ludzi (Krzyż Pola u wylotu Dol. Smytniej). W ostatnich latach tablice i pamiątkowe kamienie pojawiły się w związku z pobytem Jana Pawła II w Karpatach, delikatnie przypominając o górskich zainteresowaniach Wielkiego Pielgrzyma.

.....